sobota, 30 lipca 2016

Modelarstwo RC. Czyli wszystko od początku.



Przyszła kolej na kolejnego posta a wraz z nim na poruszenie nowego tematu.
Postaram się stopniowo odkrywać nowe karty i wraz z kolejnymi wpisami stowrzyć obraz który będzie już pełnym opisem i zapowiedzią tego co będzie prezentowane w przyszłości.

Więc do rzeczy. Moje pierwsze kroki z modelarstwem RC postawiłem już kilka lat temu. To były czasy 5 klasy podstawówki więc minęło od tego momentu już ponad 6 lat. Mimo, że modelarstwo ma wiele dziedzin, to mnie przyciągnęła tylko ta lotnicza część. Plastikowe modele sklejałem i stawiałem na półce już wczesniej, jednak to było coś więcej. Nadszedł dzień, w którym postanowiłem, że zbuduję zdalnie sterowany, latający model i właśnie od tego dnia zaczęła się przygoda, a wraz z nią moja późniejsza miłość do lotnictwa o czym jeszcze wiele będę pisał. Jak się okazało, droga do mojego pierwszego modelu wcale nie była łatwa. Nie miałem żadnego doświadczenia w temacie, ani żadnych znajomych osób, które pomogłyby mi w stawianiu pierwszych kroków. Czytałem dużo na forum modelarskim i dzięki temu zorientowałem się co i jak. Mimo, że zdecydowanie prostrzym rozwiązaniem byłby zakup gotowego modelu, to nie przeszło mi to przez myśl. Koniecznie chciałem sam od podstaw zbudować samolot. W końcu kupiłem cały potrzebny na start sprzęt i materiały do budowy, a głównym surowcem była pianka stosowana jako podkład pod panele podłogowe :v Moim pierwszym modelem miałbyć  polecany przez wielu  RWD 5←. Wydrukowałem więc plany i zabrałem się do pracy. Fakt, że miałem zaledwie 12 lat i żadnego modelu na koncie na pewno nie pomagał, więc budowa przebiegała długo, miałem sporo wątpliwości i popełniałem wiele błędów. Jednak w końcu ukończyłem model i nadszedła pora na dziewiczy lot. Jak się pewnie nie trudno domyślić, nie trwał on zbyt długo bo z tego co pamiętam około minuty. Błędy konstrukcyjne i mój nieumiejętny pilotaż nie wróżył raczej niczego więcej. Najważniejsze było to, że mimo miesiąca czasu poświęconego na budowę i mojego wielkiego entuzjazmu nie załamałem się, a wręcz przeciwnie byłem zadowolony. Cieszyłem się, że chociaż przez chwile leciał i wiedziałem, że to jeszcze nie koniec. Zanim zaczęło to mieć ręce i nogi minęło sporo czasu. Zbudowałem kilka różnych modeli, które cały czas stawały się lepsze, a ja zdobywałem doświadczenie. Wszystkie z nich oczywiście poszły w piach, ale osiągnąłem w końcu poziom, gdzie model był zbudowany poprawnie, a mój pilotaż pozwalał na powrót w jednym kawałku. Z pilotowaniem modelu oswoiłem się w sumie bardzo szybko. Większy problem był ze złożeniem modelu na tyle dobrze, żeby dobrze latał. W chwili kiedy już nie rozbijałem modeli byłem jeszcze bardziej szczęśliwy, bo osiągnąłem to co chciałem praktycznie sam i nie kupiłem nigdy gotowego modelu. Oczywiście temat się rozwijał, z czasem budowałem co raz bardziej skomplikowane modele i poznawałem ludzi również zajmujących się modelarstwem.
Pojawiła się również okazja, aby wziąć udział w zawodach modelarskich. Wybrałem konkurencję walk powietrznych, Zawody tego typu miały przedstawiać powietrzne zmagania z okresu I i II wojny światowej. W skrócie, odwzorowane modele samolotów z tamtych czasów ciągnęły za sobą bibułową tasiemkę. Zadaniem pilota było scięcie jej przeciwnikowi i jednoczesna ochrona swojej własnej tasiemki co później było przeliczane na punkty. Było wiele innych przepisów, które dynamicznie z roku na rok się zmieniały. Miałem przyjemność dołączyć do eskadry, jednego z kilku z zespołów w Polsce i wspólnie walczyć o Puchar Polski.
Naturalnym jest, że moje ciągłe zaangażowanie w tej dziedzinie zmusiło mnie do poznawania historii lotnictwa i wielu innych praktycznych zagadnień związanych z awiacją. Modelartwo sprawiło, że wymarzyłem sobie pracę pilota. Efektem było rozpoczęcie szkolenia szybowcowego pod koniec gimnazjum i droga do licencji lotniczej. Na zdjęciu podejście do lądowania podczas jednego z moich pierwszych samodzielnych lotów szybowcem. 
I od środka.
Obecnie ta przygoda się skomplikowała z powodu kontuzji, której nabawiłem się podczas treningu piłkarskiego. Sport to kolejna dziedzina bez której nie mogę żyć, więc nie ukrywam, że kontuzja sporo popsuła na moim obecnym etapie życia. Na razie jestem zmuszony do powstrzymania się od wielu aktywności i obrania drogi do marzeń trochę na około. O tej historii jak i sporcie jeszcze wiele pojawi się na blogu. 
Wróćmy do pierwotnego tematu. 
Obecnie wciąż jestem zaangażowany w modelarstwo, ale nie biorę już udziału w zawodach, gdyż  mam na to co raz mniej czasu. Modeli jednak nie brakuje i wciąż buduję nowe. Eksperymentuję ze znajomymi, próbuję filmować i testować nowe technologie.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika -Szymon- (@niewinny_)


Udało mi się zmontować kilka krótkich klipów nagranych z pokładu jednego z modeli.



Wstęp za nami. Temat modelarstwa będzie jeszcze powracał, a najczęściej w filmowej formie.







2 komentarze:

  1. Wow. Myślę ze masz mega świetne zainteresowanie. Ja chyba mam na to dwie lewe ręce

    magdawiglusz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. Myślę ze masz mega świetne zainteresowanie. Ja chyba mam na to dwie lewe ręce

    magdawiglusz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń